Covid-19 zamknął nas w domach. Dosłownie. Na wiele miesięcy. Tymczasem z psychologicznego punktu widzenia żadne długotrwałe zamknięcie dobre nie jest. Nawet jeśli jest racjonalnie uzasadnione. Dla wielu ludzi uruchomiło ono podstawowy lęk o siebie i swoich bliskich, szczególnie osoby starsze. Ale przede wszystkim − zaburzyło poczucie bezpieczeństwa związane z mechanizmem przewidywalności. Sytuacja zagrożenia zbudowała potrzebę nowej perspektywy. Ludzie zaczęli potrzebować jakieś innej pewności skoro to, co dotychczasową pewność dawało, a więc rutyna codzienności, przestało działać. Rzeczy odkładane ciągle na jutro nagle nabrały znamion ważności. Miało to związek z lękiem, że zaraz skala pandemii może zabrać też możliwość załatwienia kolejnych istotnych spraw. Zmieniła się też mapa działań społecznych. W dobie zagrożenia nocna wizyta na SOR z powodu np. mocnego bólu zęba, zaczęła jawić się jako realne zagrożenie zakażenia wirusem. W związku z tym, po pierwszej blokadzie wiele osób ruszyło z listą „niezbędnych spraw do natychmiastowego załatwienia”. Wśród nich często był temat ciągle odkładany, czyli zęby.
Porządkowanie zaległych spraw stało się jedną ze strategii oswajających nową, niepewną w różnych aspektach, sytuację. Równocześnie zamknięcie w domach wymusiło na ludziach coś, na co wiele osób nie jest gotowych: bliskość fizyczną. Ludzie zostali zmuszeni do ciągłego przebywania ze sobą często na małych powierzchniach całymi dniami, a cza...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- Roczną prenumeratę dwumiesięcznika Forum Stomatologii Praktycznej
- Nielimitowany dostęp do całego archiwum czasopisma
- ...i wiele więcej!