Zarówno WHO, jak i lokalne władze w naszym kraju, nie uznają stomatologów za grupę szczególnego ryzyka. Anestezjolodzy, laryngolodzy i okuliści, choć wytwarzają znacznie mniejsze ilości aerozolu podczas niektórych zabiegów w strefie szczególnego ryzyka, za takich właśnie zostali uznani. Specyfika dziedziny, jaką jest stomatologia, wymaga specjalistycznego instrumentarium, które wymaga intensywnego chłodzenia. Towarzyszy temu wytwarzanie znacznych ilości aerozolu. Wykorzystanie tego sprzętu podczas pomocy doraźnej jest czasem nieodzowne, a jeśli uwzględnimy próbę przywrócenia leczenia planowego – nieuniknione.
Środki ochrony indywidualnej uznać należy za wspomagające, a nie zabezpieczające. Wszystkie typy dostępnych masek filtracyjnych są bezradne wobec cząstek mniejszych od 0,3 mikrometra. Sprawca pandemii jest znacznie mniejszy i oceniany na 0,06 do 0,14 mikrometra. Oczywiście, „wirus nie podróżuje sam”, jego nośnikiem są cząstki aerozolu i tu oczywiście podkreślić należy, że maski stanowią istotną formę ograniczenia ryzyka infekcji.
Podkreśla się znaczenie dróg transmisji, wskazując na drogę kropelkową, a pomijając potwierdzone informacje o obecności wirusa w wydalinach. Zatem w praktyce stomatologicznej, oprócz samego gabinetu, kontrolować należy wszystkie dostępne dla pacjenta i personelu powierzchnie. Odnosząc się do jednego z przeciwwskazań do prowadzenia zabiegów w pozycji leżącej pacjenta, jakim jest niedrożność nosa, łatwo wskazać, że nie tylko jama ustna, ale i oddychanie przez nos podczas zabiegu stanowi formę ekspozycji operatora i asysty.
Jak zatem zmniejszyć ryzyko? We wcześniejszych artykułach wspominałem o działaniu np. olejków eterycznych. Tym razem uwagę pragnę skierować na traktowaną po macoszemu laktoferynę. Zidentyfikowana w mleku w roku 1960 przez M.L. Grovesa, początkowo określana jako „czerwona proteina”, praktycznie obecna jest w całym organizmie. Wytwarzana fizjologicznie na poziomie 5 g na dobę, w stanach zapalnych wzrastać może do 30 g, z czego nawet 1/3 znajdować się będzie w krwiobiegu. Obserwacja ta stanowi przyczynek do opracowań w zakresie diagnostyki obecności stanów zapalnych.
Pierwszy człon nazwy odnosi się do pierwotnego odkrycia w mleku, ale drugi do zdolności przyłączania jonów żelaza. W warunkach fizjologicznych zaledwie 15 do 20% tego glikoproteidu wysyconych jest jonami Fe dwu- lub trójwartościowymi. To właśnie zdolność wiązania żelaza i ograniczenia dostępu tego pierwiastka dla drobnoustrojów stanowi jeden z mechanizmów jej działania. Znaczenie laktoferyny trudno opisać w krótkim artykule, ale należy podkreślić jej istotne znaczenie dla wielu procesów obronnych. W licznych opracowaniach zostało udokumentowane jej działanie immunomodulujące poprzez pobudzanie syntezy IgA i IgG, ponadto stymuluje dojrzewanie i tworzenie limfocytów B oraz limfocytów T z tymocytów. Działanie przeciwgrzybicze skierowane jest głównie przeciw szczepom Candida, ale także przeciw wybranym świdrowcom. Działanie przeciwbakteryjne obejmuje zarówno mikroby Gram-dodatnie, jak i Gram-ujemne. Wobec narastającego problemu antybiotykooporności istotnego znaczenia nabiera skuteczność antybakteryjna wobec szczepów MRSA, Klebsiella pneumoniae oraz Streptococcus mutans. Ten ostatni, oprócz znanego wpływu na powstawanie ubytków próchnicowych, wnikać może do komórek fibroblastów, tu również potwierdzono zapobiegające działanie laktoferyny. Modyfikowanie stężenia jonów żelaza staje się również skutecznym orężem w procesie hamowania tworzenia biofilmu. Jednak szczególnie cenny walor ukazuje laktoferyna w odniesieniu do zapobiegania infekcjom wirusowym. W dobie pandemii Covid-19, uwagę absorbuje SARS-COV 2, ale laktoferyna mniej od mediów podatna jest na propagandę i oprócz głównego jej czynnika, niezmiennie przeciwdziała wirusom HCMF, HPV, HBV, HSV, HGV, HIV a także polio- i rotawirusom. Mechanizm działania obejmuje z jednej strony blokowanie wirusa, z drugiej − receptorów komórkowych. W dobie globalizacji nie można zapominać o transferze zakażeń wirusami, które naturalnie nie występują w naszej szerokości geograficznej, jak pochodzący z tej samej co SARS rodziny, wirus MERS lub występujące głównie w Ameryce hantawirusy wywołujące podobne objawy chorobowe. Znaną, acz niestety bardzo niekorzystną cechą wirusów jest ich zdolność szybkiego tworzenia mutacji, co od wielu lat obserwujemy dla np. HCV, grypy, a obecnie dla SARS-CoV 19.
Badania prowadzone z wykorzystaniem laktoferyny bydlęcej potwierdziły jej wpływ na redukcję stężenia IL-6, IL-8, TNF-α, w hodowli fibroblastów z uzyskaniem specyficznego działania wyłącznie w komórkach pochodzących z tkanek zmienionych zapalnie.
Wobec stwierdzonej w przebiegu zakażenia SARS-COV19, tzw. burzy cytokinowej, odpowiedzialnej za gwałtowne pogorszenie stanu zdrowia pacjentów, oczekiwać należy nieodległych w czasie opracowań odnoszących się do tego zagadnienia.
Jak wynika z tego nieco skondensowanego opisu, rola laktoferyny jest niezwykle istotna, a badania są stale kontynuowane. Jak się wydaje, oprócz zabezpieczania personelu w ramach profilaktyki zakażeń, celowym jest przywrócenie równowagi flory bakteryjnej, realizowane poprzez zasiedlanie szczepów probiotycznych, eliminację szczepów patogennych oraz wsparcie w postaci uniwersalnego wojownika, jakim bez wątpienia jest laktoferyna. Miejscowe działanie w obrębie jamy ustnej oferuje w tym zakresie opisywany już wcześniej preparat dedykowany – Salistat.
Dopełniając wcześniejsze informacje, podkreślić należy zalecany minimum dziesięciodniowy okres stosowania preparatu, co w praktyce oznaczać powinno 5-dniową profilaktykę przed- i 5-dniowe, pozabiegowe – utrwalanie efektów. Zawarte w preparacie 2 mld Lactobacillus salivarius SGL03 – jednostek tworzących kolonie, zapewnia skuteczne zasiedlanie, a dodatkową osłonę zapewniają olejki eteryczne i omawiana powyżej laktoferyna. Całości dopełnia dodatek witaminy D. Istotne dla skuteczności jest zachowanie receptury wolnej od alkoholu i cukru. Praktyka skazuje na potwierdzoną konieczność przeprowadzenia demonstracji przygotowania preparatu, zwłaszcza dla osób starszych. Pozornie proste dokręcenie nakrętki znacznie sugestywniej udaje się zademonstrować niż opisać nawet najbardziej malowniczym opowiadaniem. W świetle omówionych walorów, celowym wydaje się zalecenie stosowania Salistatu w formie przygotowania do planowego leczenia stomatologicznego, które najwyższa pora przywrócić do codziennej praktyki.
Wirusa SARS-COV 2 nie pozbędziemy się i pora nauczyć się żyć z nim tak samo, jak z np. HIV czy HCV. Pandemia niesie z sobą tylko jedno dobre przesłanie: wykazała nieudolność systemu, ale i nasze małe zaniedbania. Wszak zapobieganie zakażeniom było, jest i będzie nieodłącznym elementem pracy zabiegowej, ale i codziennego życia.
POLECAMY