Jak komunikować się z małym i nastoletnim pacjentem w gabinecie, by język wspierał proces leczenia?

PRACTISE & CASES

W artykule omówiono kluczową rolę odpowiedniej komunikacji w relacji stomatologa z dziećmi i nastolatkami, podkreślając, jak język wpływa na postrzeganie wizyt u dentysty oraz na efektywność leczenia. Wskazuje na konieczność unikania negatywnych skojarzeń oraz budowania zaufania poprzez empatyczne podejście i dostosowanie języka do poziomu rozwoju dziecka. Autorka podkreśla, że właściwa komunikacja może znacząco poprawić doświadczenia pacjentów młodego wieku w gabinecie stomatologicznym.

„Jak nie będziesz myła ząbków, to ci się zepsują i pan doktor będzie musiał wiercić takim wiertełkiem” – podsłuchałam ostatnio na hotelowym balkonie rozmowę w pokoju obok. To słowa mamy do pięcio-, może sześcioletniej dziewczynki. Zapewne mama chciała dobrze. Jej intencją było zachęcić córeczkę do regularnego dbania o zęby. Tyle tylko, że w tym komunikacie językowym stomatolog wypada w oczach dziecka jako najgorsze zło. Wiertło, nawet wyrażone zdrobnieniem, przywołuje obraz czegoś, co narusza, powoduje ból. A pan doktor jest karą za wieczorne pominięcie szczoteczki przed pójściem spać. 
W tym tekście przyjrzę się relacji lekarza z małym pacjentem/pacjentką, różnicując wiek tego ostatniego/tej ostatniej. Wskażę na kilka ważnych komunikacyjnie elementów, które w trakcie praktyki w gabinecie mogą umykać lekarzowi, a ich świadomość może okazać się kluczowa. 
Zacznijmy od tego, że małe dziecko w gabinecie nigdy nie jest samo. Warto zwrócić uwagę nie tylko na małego pacjenta, ale też na to, jak rozmawiać z jego rodzicem, szczególnie tym przewrażliwionym i utrudniającym lekarzowi wykonywanie czynności medycznych. Podam kilka uwag, które pomogą w budowaniu relacji lekarza z rodzicem, tak by rodzic współpracował i pomagał w relacji z dzieckiem, a nie ją blokował. 

POLECAMY

Emocje rodzica związane z wizytą w gabinecie

W punkcie wyjścia mamy dwa możliwe scenariusze: albo pojawia się dziecko w wieku przedszkolnym czy wczesnoszkolnym z rodzicem, najczęściej mamą, albo pojawia się dziecko większe bez mamy. W pierwszym przypadku mamy pacjenta z głową pełną scenariuszy z książeczek, jeśli w domu się czyta, opowieści cioci i mamy, co tym wiertełkiem pani/pan doktor będzie robić, podanych z miejsc różnych emocji, najczęściej „zagadania” lęku dziecka i samego rodzica. Ten ostatni jest czasem równie mocno przerażony wizytą, bo często jest jeszcze obciążony wstydem lub poczuciem winy, że to on doprowadził do takiego stanu. 
Różnica w tych emocjach jest taka, że za wstydem stoi przekonanie „ja jestem zły”, a za poczuciem winy jest inny schemat: „zrobiłam coś źle”. Jeśli więc rodzic wejdzie do gabinetu ze zdaniem: „Pewnie pani doktor pomyśli, jaka ze mnie fatalna matka, skoro dziecko ma taką próchnicę. Ale proszę mi wierzyć, że ono myje zęby”, to za tym zdaniem stoi wstyd. Jeśli natomiast w trakcie wizyty lekarz słyszy zdania typu: „Mogłam bardziej pilnować syna, by dokładniej mył ząbki”, to mamy do czynienia z poczuciem winy. Obie emocje są bardzo trudne i często strategią na radzenie sobie z nimi jest wyrzucanie z siebie potoku słów, by zakrzyczeć w sobie to, co jest dla rodzica trudne. Cisza, która jest potrzebna lekarzowi do pracy, jest dla osoby z silnie rozwiniętym wstydem zagrażająca, więc wypełnia ją ona kolejnymi, często wyrzucanymi z siebie jak karabin maszynowy słowami.
Głównym celem tego tekstu jest przekonanie czytelniczek/czytelników do zadawania pytań, ale nie tylko w celu uzyskania merytorycznej odpowiedzi, tylko...

Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów

Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • Roczną prenumeratę 4 wydań Forum Stomatologii Praktycznej
  • Nielimitowany dostęp do całego archiwum czasopisma
  • ...i wiele więcej!

Przypisy