W dobie internetu coraz trudniej znaleźć nie tylko instytucję, firmę, praktykę lekarską, ale również osobę prywatną, która nie ma swojego adresu internetowego. Może to być adres kierujący do własnej strony internetowej, bloga, konta na portalu społecznościowym czy do forum, na którym się wypowiadamy.
Autor: Marcin Szumski
Wieloletni lider projektów informatycznych, kierownik zespołów projektantów, analityków i programistów na rynku polskim, niemieckim i szwajcarskim.
Właściciel firmy mLift.pl realizującej usługi z zakresu programowania, projektowania niebanalnych witryn WWW, liftingu i kreowania wizerunku. Prowadzi audyty i certyfikacje, coachingi i wykłady. Wdraża projekty usprawnienia organizacji pracy (systemowo i tradycyjnie) w klinikach i gabinetach medycznych oraz zmienia wizerunek w kierunku pro klient (pacjent). Opiera wyniki swojej pracy na marketingowych i ekonomicznych wskaźnikach sukcesu.
Na pytanie: „Po co mi strona internetowa, skoro mam pacjentów?” odpowiadam: „Aby każdy mógł znaleźć adres gabinetu, numer telefonu, zobaczyć, jak wygląda wejście, wnętrze, co wchodzi w zakres usług lub... jak wygląda lekarz, do którego umówił się na wizytę”. Wszystkie dalsze funkcje to rozszerzenia, podobnie jak nawigacja w samochodzie czy basen w hotelu. Albo w nie zainwestujemy, albo nie. Od inwestora zależy, czy inwestycja będzie miała uzasadnienie biznesowe, czy będzie zwykłą zachcianką lub co gorsze – pułapką zastawioną przez dobrze przygotowanego sprzedawcę.
Każdy kwant informacji, których miliardy codzienne krążą w Internecie, zapisany jest w języku zrozumiałym przez komputery. Jest zapisany, a więc gdzieś się znajduje. Kiedy wchodzi się na portale, strony instytucji, gabinetów, szpitali, widać szereg wiadomości, zdjęć, map i filmów. Wszystkie te dane są gdzieś zapisane. Bankami tych informacji mogą być zwyczajne komputery z dyskiem twardym, a nawet laptopy. Z reguły jednak są to wysoko wyspecjalizowane serwery z dyskami w macierzach. W ten sposób te same informacje są zapisywane wielokrotnie. W zależności od wrażliwości dane mogą być również zapisywane równolegle w różnych miejscach w kraju czy na świecie. Wówczas powódź czy trzęsienie ziemi nie spowoduje większych problemów z dostępem do nich.
Każda praktyka lekarska, klinika czy szpital ma swój wizerunek. Może on być oparty na nazwisku, pozycji społecznej właściciela, grupie lekarzy, naukowców czy też na rodzaju specjalizacji. Zazwyczaj pracuje się na wizerunek wiele lat. Buduje się go systematycznie, wzmacniając siłę marki. Lekarze inwestują w siebie i chcą być odbierani jako profesjonaliści w swoim zawodzie. Chcąc pozyskać pacjentów, prezentuje się zakres usług i kompetencje zespołu za pomocą telewizji, radia, przekazów drukowanych czy też internetu.
Historia Internetu sięga lat 60. ubiegłego wieku. Ma on swój początek w zleceniu opracowania projektu sieci cyfrowych do rozproszonej komunikacji przez Departament Obrony USA. Wykonawcą projektu była Agencja Projektów Przyszłościowych.
Gabinet medyczny powinien mieć swoją nazwę, swój kolor i swój znak. W przypadku najmniejszych gabinetów medycznych, zlokalizowanych np. w mieszkaniach, pokojach domów jednorodzinnych, w kamienicach na piętrze, nazwą bywa zazwyczaj tytuł medyczny oraz imię i nazwisko lekarza. Drugim i ostatnim elementem identyfikacyjnym są dane kontaktowe – adres i numer telefonu. Zupełnie inaczej jest w przypadku obsługującej pacjentów kliniki, która zwykle ma rozbudowaną identyfikację wizualną – począwszy od logo, skomponowanej kolorystyki, rodzajów czcionek i ich wielkości, a na wizytówkach, ubraniach medycznych i identyfikatorach skończywszy.