Podczas oceny realnego zagrożenia zwracamy uwagę na wiele czynników, w tym na klasyczne, takie jak obecność płytki oraz spożywanie cukru. Jako praktycy doskonale wiemy, że to zaledwie wstęp. Ilość zmiennych, które będą modyfikować indywidualne warunki w ustach pacjenta, jest wręcz nieprzewidywalna. Ocena ilości i jakości śliny, częstość spożywania pokarmów i ich ilość, rodzaj i objętość napojów, które niejednokrotnie są pomijane podczas zbierania wywiadu, warunki socjalne i ekonomiczne. Równie istotny jest poziom wiedzy i świadomość pacjenta. Nadal to tylko szerokie pojęcia, z których każde wymaga bardzo szczegółowego omówienia.
POLECAMY
Na to wszystko nakłada się aspekt ekonomiczny. Nadrzędność działań profilaktycznych w żadnym stopniu nie znajduje odzwierciedlenia w logice wyceny świadczeń gwarantowanych przez NFZ. Stworzenie i skrupulatna realizacja zindywidualizowanego planu profilaktyki wymagają zaangażowania „sił i środków” zgodnie z logiką: im bardziej złożona sytuacja początkowa i „opór materii”, tym większy stopień trudności i nakład pracy związany z częstością wizyt i zaangażowaniem członków zespołu stomatologicznego. Niedoszacowanie i błędnie wyceniane procedury powodują spadek zainteresowania kontraktami, które ratuje jeszcze obecnie pogarszająca się sytuacja ekonomiczna znacznej części społeczeństwa. Miarą rozwoju cywilizacji jest wzrost zainteresowania profesjonalną opieką stomatologiczną. Niestety, postęp na tym odcinku jest niezadowalający, a jedną z przyczyn jest wadliwy system ekonomiczny.
Prawidłowa opieka nad pacjentem musi obejmować zarówno działania zabiegowe: profilaktyczne i lecznicze, jak i działania edukacyjne. Praktycy wiedzą, że jest to potrzeba dotycząca pacjentów w każdym wieku, jednak wiedza ta jest niedostępna dla urzędników. Przykładem ograniczonego zrozumienia jest opieka nad pacjentami onkologicznymi leczonymi w trybie ambulatoryjnym, którzy tracą „szczególne” warunki opieki stomatologicznej przysługujące pacjentom hospitalizowanym.
Nieco przydługi wstęp ma na celu zwrócenie uwagi, jak istotna w pracy...