Przechodząc do szczegółów, troska o higienę jamy ustnej jako podstawa profilaktyki próchnicy i chorób przyzębia ukształtowała odpowiednio dopracowane schematy uwzględniające płukanie, szczotkowanie, stosowanie nici dentystycznych, nierzadko rozszerzane o irygację. Celem tych wszystkich zabiegów jest eliminacja biofilmu. Niezwykle złożona architektura wnętrza jamy ustnej, jak doskonale wiemy, nie ułatwia zadania. Stosowane pasty, zawierające środki powierzchniowo czynne i cząstki ścierne, mają wspierać zarówno mycie, jak i nieuniknione ścieranie. Obserwacje kliniczne potwierdzają, jak liczne skutki uboczne może powodować niewłaściwa technika i niewłaściwe instrumenty. Na domiar złego już kilkadziesiąt sekund po umyciu powierzchni zębów zaczyna się odtwarzać błonka nabyta. Jako hydrofilowa powłoka stanowi podłoże dla desantu biofilmu planktonicznego na powierzchnię.
Do tej pory wszystko jest zgodne z przyjętym postępowaniem. Autor pomysłu całkowicie zmienia założenia działania profilaktycznego, zakłada mianowicie pokrywanie powierzchni zębów powłoką hydrofobową, która uniemożliwi tworzenie płytki nazębnej. Założenie nie budzi wątpliwości. Metoda realizacji również jest prosta, logiczna i całkiem przyjemna, a dodatkowo świetnie znana każdemu, kto myje zęby. Otóż tradycyjne mycie zębów zastępujemy identycznie wykonywaną czynnością z wykorzystaniem bioproduktu. Trywializując, można powiedzieć o woskowaniu lub olejowaniu powierzchni. Choć trywialnie, opisuje to już po części skład naszej (nie)pasty. Starannie skomponowana mieszanka dwóch rodzajów naturalnych olejów i wosku pszczelego w konsystencji przypomina klasyczną pastę. Produkt jest ekologiczny, nie zawiera wody, środków ściernych, fluoru, SLS, parabenów. Dla twórców istotne jest również skierowanie uwagi na ochronę pszczół.
Pierwszy kontakt z preparatem bardzo mnie zaskoczył. Neutralny smak, choć poddawana ocenie wersja zawiera dodatkowo szczyptę mentolu, i niesamowite uczucie gładkości powierzchni zębów i śluzówki. Testowanie na sobie to jedno, ale rozmowa z pomysłodawcą to odmienna historia. Oczywiście idea zakłada systematyczne powtarzanie zabiegów po posiłkach, z założeniem, że pierwsza aplikacja następuje po profesjonalnym zabiegu higienizacji. Permanentne odtwarzanie powłoki zapobiega powstawaniu błonki nabytej, a co za tym idzie – agregacji płytki. Jeśli dodamy do tego eliminację cząstek ściernych, to wykluczamy uszkodzenia abrazyjne, a napięcie powierzchniowe jako skutek kąta zwilżania zasłania mikrorysy jako miejsca retencji. Powierzchnie nasmarowane znacznie łatwiej się przesuwają w kontaktach zwarciowych, dzięki czemu zmniejsza się tarcie i ścieranie.
To kolejny atut.
POLECAMY
![]()
Liczne opracowania potwierdzają znakomite działanie zarówno oleju kakaowego, jak i oleju kokosowego oraz wosku pszczelego jako preparatów o działaniu przeciwbakteryjnym, przeciwgrzybiczym oraz modyfikującym miano wirusów i mediatorów zapalnych. Badania kliniczne potwierdzają przeciwpróchnicowe działanie oleju kokosowego na poziomie zbliżonym do płukanek fluorowych. Natomiast olej kakaowy w skuteczności przeciw Candida albicans dorównywał płukankom z chlorheksydyną, przy uznaniu znacznie niższego ryzyka działań ubocznych. Pojawia się sugestia wykorzystania tego potencjału w zapobieganiu próchnicy wczesnego dzieciństwa (ECC).
Wspomnieć jeszcze należy, że wiele zarówno nowych, jak i „dojrzałych” już opracowań bardzo pozytywnie ocenia procedurę ssania olejów naturalnych. I choć olej palmowy nie wchodzi w skład testowanego produktu, to uwagę zwraca zalecenie wypluwania resztek oleju do śmieci, a nie do umywalki, co jest konsekwencją temperatury topnienia. Składniki produktu zachowują w temperaturze pokojowej konsystencję płynną, a w mieszaninie – konsystencję delikatnego, acz stabilnego kremu.
Podsumowanie
Pomysł jest fascynujący, a składniki naturalne – bezpieczne. W opinii autora niezbędne będzie jednak okresowe staranne klasyczne oczyszczanie powierzchni, szczególnie w miejscach trudno dostępnych. Pamiętać należy, że oleje w połączeniu z woskiem będą absorbować składniki biofilmu i resztki pokarmowe, zatem należy podkreślić konieczność pozbycia się nadmiarów preparatu poprzez wyplucie po zabiegu mycia/nanoszenia nowej powłoki. Praktyka wskazuje, że oczyszczenie szczoteczki z resztek preparatu najlepiej rozwiązuje płukanie jej w strumieniu ciepłej wody. Producent zwraca uwagę na formę aplikacji z wykorzystaniem szczoteczki Curaprox 12 460 w uchwycie piórkowym. Troski o środowisko dopełnia sposób konfekcjonowania w formie aplikatora z wymiennym wkładem.
Na obecnym etapie nie odważę się zaproponować odstąpienia od standardów na rzecz nowej metody, ale nie widzę już możliwości pominięcia tego rozwiązania. Czekam na rejestrację bioproduktu w naszym kraju z listą pacjentów, u których zastosowanie tego rozwiązania rodzi wielką nadzieję na skuteczną pomoc w wielu schorzeniach – od kserostomii poczynając, poprzez zespół bulimii i anoreksji, na mieleniu zębami kończąc. Eliminacja tworzenia biofilmu, nawilżanie śluzówki, spadek oporów tarcia i niewspomniana wcześniej, sprzyjająca remineralizacjom aktywność sprawiają, że trudno ocenić możliwości tego produktu, w mojej opinii mającego wielki potencjał rozwojowy.
PS – Wszystko wydaje się takie proste i logiczne, dlaczego sam na to nie wpadłem?
Szczegóły producenta na stronie:
www.drpriceton.eu