Swoją przygodę ze stomatologią rozpoczęłam już we wczesnym okresie dziecięcym, kiedy to po dość groźnym wypadku, mając 1,5 roku, trafiłam do gabinetu dr. Marcina Aluchny. Małe, zapłakane dziecko, z ogromnym bólem, przerażeni rodzice z perspektywą, że ich jedyna córeczka może nigdy nie mieć stałych górnych siekaczy, oraz opanowany, młody pan doktor z wizją, któremu z natury bardziej zależy na uzębieniu pacjenta niż samemu pacjentowi.
Autor: Agata Stankiewicz-Buraczyńska
MDC Agata Stankiewicz-Buraczyńska
Swoją przygodę ze stomatologią rozpoczęłam już we wczesnym okresie dziecięcym, kiedy to po dość groźnym wypadku, mając 1,5 roku, trafiłam do gabinetu dr. Marcina Aluchny. Małe, zapłakane dziecko, z ogromnym bólem, przerażeni rodzice z perspektywą, że ich jedyna córeczka może nigdy nie mieć stałych górnych siekaczy, oraz opanowany, młody pan doktor z wizją, któremu z natury bardziej zależy na uzębieniu pacjenta niż samemu pacjentowi.